sobota, 10 maja 2014

Pracowity maj

Nie mogę się nigdy zdecydować, która pora roku jest najpiękniejsza. Jak nastanie, to wydaje mi się, że właśnie ta. Może poza zaawansowaną zimą, kiedy ani w jedną, ani w drugą i czeka się tylko na jakiś przebłysk światła i znak, że podły czas się kończy. Nie czas na rozważania o zimie jednak, czas chwalić maj! Ludowe przysłowie w kalendarzu ściennym nieśmiertelnego Działkowca głosi "w maju jak w raju" i chociaż ciężko wywnioskować z niego głębszą mądrość, to chodzi chyba o wszechobecne piękno, którego w raju też nie brakuje. Mogłoby wszak być trochę mniej pracy w raju niż w maju - zwłaszcza na grządkach mogłoby samo rosnąć a chwast łaskawie nie imałby się upraw. Pszczołom też powinno być lżej w raju, bo strasznie ciężko harują... toć nieboraczek ledwie wlecze ten bagaż z pyłku za sobą.


Idąc za przykładem polnych zwierzątek również ochoczo przystąpiliśmy dziś do zbiorów. Kwiatów mniszka lekarskiego. Bowiem od kiedy pierwszy raz usłyszałam o miodku na kaszel i chrypkę oraz otrzymałam go (za drobną opłatą) od pewnej równie podejrzanej co podejrzliwej (względem obcych) pani mieszkającej w środku lasu, co roku obiecuję sobie wykonać własny produkt i co roku konsekwentnie przegapiam właściwy moment na zbiór. Przypomina mi się zwykle, kiedy z zadumą zagapiam się w łąkę pełną dmuchawców, która jeszcze kilka dni temu była tak pięknie żółta przecież. Tym razem zdążyliśmy jednak rzutem na taśmę i towar został zabezpieczony. Produkcja już w toku.


Pomagał piesek. Właściwie krzątał się naokoło nieco zdziwiony wspólnym pełzaniem po łące.


Muszę, po prostu muszę jeszcze dodać zdjęcie jabłoni. Niestety nie naszej. Była jedna, bardzo ładna na miedzy, jednak okazała się dość nieodporna na herbicydy... Ale posadzimy, może jeszcze w tym roku.


Może w tym roku będziemy mieć też takiego gospodarza podwórka. Bardzo stanowczo odprowadza gości do furtki sugerując szybkie wyjście... aczkolwiek bez użycia przemocy. Trzeba będzie go nauczyć większej gościnności.





Może i inne ciekawe rzeczy staną się w tym roku, na razie wszystko w rękach naszych dzielnych budowniczych. Póki co idzie dobrze, nie licząc drobnych (zwycięskich) wojenek na polu bitwy... placu budowy. Tego się trzymajmy i zbierajmy pudła na przeprowadzkę.
Ps. Kalarepka posadzona i bardzo śmieszna marchewka posiana. Zobaczymy, czy urośnie taka śmieszna. Zaraz wjadą na grządki pomidory!

2 komentarze:

  1. a drewno już macie? teraz dobra pora, żeby o tym pomyśleć :) zdaży wyschnać przed zimą ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cenna uwaga :) Mamy jeszcze masę drewna z wycinki zarośniętego pola. Nie jest to może jakość super premium, ale jest :D

    OdpowiedzUsuń