A gdzie złośnica i kto poskramiał?
Przydałby się jakiś podkład muzyczny? Nie ma to tamto, kto pierwszy raz dosiadał glebogryzarki, to wie. Gliniasta ziemia w tym nie pomaga. Ale my jej pomożemy.
W skrócie to było tak. O tu, w tym pierdolniku właśnie założymy ogródek warzywny. Znalezienie odpowiedniego spłachetka 5x5 m na 90 000 m2 ziemi graniczy z niemożliwością, bo NIGDZIE nie jest dość dobrze. Na szczęście znalazło się w końcu pod pierdolnikiem, więc trzeba posprzątać.
Potem przekopać, przeryć się przez darń z pięknie rozrośniętym perzem, rozbić gliniane masy... "Zaraz ci przyleję tym szpadlem!"
Kolejny weekend, kolejne podejście i cud się dzieje papieski, a złośnica poskromiona, rola ujarzmiona. Równo grabimy.
Potem pozostało wytuptać ścieżki, wymierzyć rzędy, zrobić rowki i dołki. Rowki dla rzodkiewki, dołki dla dymki. Razem dwanaście pięknych rządków na grządce zostało należycie otulonych agrowłókniną. Powstał niedosyt, więc jutro po nasiona marchwi i rozsadę, co się tam znajdzie na rynku.