A gdzie złośnica i kto poskramiał?
Przydałby się jakiś podkład muzyczny? Nie ma to tamto, kto pierwszy raz dosiadał glebogryzarki, to wie. Gliniasta ziemia w tym nie pomaga. Ale my jej pomożemy.
W skrócie to było tak. O tu, w tym pierdolniku właśnie założymy ogródek warzywny. Znalezienie odpowiedniego spłachetka 5x5 m na 90 000 m2 ziemi graniczy z niemożliwością, bo NIGDZIE nie jest dość dobrze. Na szczęście znalazło się w końcu pod pierdolnikiem, więc trzeba posprzątać.
Potem przekopać, przeryć się przez darń z pięknie rozrośniętym perzem, rozbić gliniane masy... "Zaraz ci przyleję tym szpadlem!"
Kolejny weekend, kolejne podejście i cud się dzieje papieski, a złośnica poskromiona, rola ujarzmiona. Równo grabimy.
Potem pozostało wytuptać ścieżki, wymierzyć rzędy, zrobić rowki i dołki. Rowki dla rzodkiewki, dołki dla dymki. Razem dwanaście pięknych rządków na grządce zostało należycie otulonych agrowłókniną. Powstał niedosyt, więc jutro po nasiona marchwi i rozsadę, co się tam znajdzie na rynku.
a Wy już sadzicie? i czemu tak daleko od domu? ja mam bliżej i i tak czasami nie chce mi się iść po szczypiorek ;-)
OdpowiedzUsuńNo te odporniejsze na razie, pomidory i inne ciepłoluby po połowie maja. Ten dom na zdjęciu to sąsiadka ;) Ale fakt, po drugiej stronie podwórka, bo jeszcze budowa trwa i nie było gdzie. Taki podręczny ziołowo-warzywny będzie docelowo przy samym domu, a jakże.
OdpowiedzUsuńMy w tym roku chyba nie dygniemy ogrodu, jest tyle do remontu, ze temat schodzi na plan dalszy, czyli za rok ;) A Wasz ogródek całkiem całkiem zaczyna wyglądać.
OdpowiedzUsuńDokumentuj ten remont, bardzo jestem ciekawa Waszego przedsięwzięcia. Mini-ogródek udało się spacyfikować, ale okolica domu i całe obejście na razie wygląda jak po wojnie ;) Albo i w trakcie. Nie wiem, czy w tym roku to uładzimy.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie zostało to napisane.
OdpowiedzUsuń