poniedziałek, 9 czerwca 2014

Sianokosy

Pierwsze tegoroczne koszenie za nami. Wczoraj dużo się działo na polu, a wszystko bacznie kontrolował pan na okolicznych łąkach.


Skoszona trawa z koniczyną poleżała sobie parę dni. Najpierw podeschła, potem zmokła, potem znów przeschła i tak w kółko zgodnie z pogodą.


No i do roboty - najpierw poprzegarniać.


Potem moja ulubiona maszyna zwija trawę w takie sprytne bele.


Z mistrzem drugiego planu.


Trzeba je pozwozić w jedno miejsce.


I na końcu pozawijać, ustawić i będzie gotowe.


A tymczasem w warzywniku... pierwsze plony jak malowanie.